Nieco mniejszy od wróbla junko dał się sfotografować w Kanadzie w tylko jednym miejscu. Południowe, „ostre” słońce nie było najlepszym sprzymierzeńcem do wykonania satysfakcjonujących zdjęć. Szukając w internecie informacji o tym ptaku przeczytałem, że bardzo rzadko zalatuje do Polski i jak większość ptaków w Polsce jest pod ścisłą ochroną. W zachowaniu i barwach porównałbym go do naszego kopciuszka, z tą różnicą że ubarwienie ogona u kopciuszka jest rdzawego koloru, u junko brzuszna strona tułowia jest koloru białego, wierzchnia szaro lub czarna. Ciekawym jest, jak się to zdarza, że czasami zalatuje do Polski. Przeprawa przez ocean jest nie lada wyzwaniem, nawet dla najlepszych szybowników. Najczęściej oni jednak, są przedstawicielami ptactwa wodnego i mogą pozwolić sobie na odpoczynek na wodzie. Junko należy do wróblowatych i taki odpoczynek na wodzie, były pewnie dla niego wiecznym odpoczynkiem. Trzeba będzie sprawdzić te informacje. Jak je uzyskam to uzupełnię niniejsze lub je sprostuję...