W październiku 2016 roku Hel był niezwykłym miejscem do obserwacji bardzo rzadkich gatunków ptaków zaliczanych do fauny Polski, ale też tych powszechnie spotykanych. Mysikrólików, strzyżyków, zięb było tyle, że można było je obserwować czasami z odległości metra. Przy tym trzeba było uważać pod nogi, aby nie wyrządzić krzywdy mysikrólikowi, czy strzyżykowi. Ale nie tylko ze względu na ptasie obserwacje warto było tam pojechać. Mimo, że Hel to nieduża powierzchnia, to jednak znalezienie pojedynczych osobników tych bardzo rzadkich gatunków, ważących kilkanaście gramów ptaków, to nie lada wyzwanie nawet dla grupy obserwatorów. Atmosfera w tym dniu na Helu była niesamowita. Dziesiątki miłośników przyrody, ornitologów, fotografów połączyły siły w poszukiwaniu ptaków. Sytuacja była bardzo dynamiczna: grupa ludzi obserwująca płochacza syberyjskiego nagle znika, po uzyskaniu informacji, że pojawiła się poświerka. Fotografując poświerkę nagle otrzymujemy informację o kląskawce syberyjskiej, ktoś biegnie z urządzeniem do nagrywania głosów ptaków, bo podobno się odzywa... Gorąca atmosfera, uśmiechy i zadowolenie na twarzach miłośników ptaków z "zaliczenia" rzadkiego gatunku. Wszyscy rozmawiają ze sobą wymieniając informacje o nowych "znaleziskach". Już tylko dla tej atmosfery warto było przyjechać na Hel, bo taka zdrowa i konstruktywna współpraca ptasiarzy nie jest jeszcze powszechnym zjawiskiem, a szkoda, bo przecież wszystkich tych ludzi łączy to samo, bez względu na wiek, zawód, poglądy - podziw dla ptaków, chęć ich obserwowania, czy sfotografowania.

Z tych ptasich rzadkości jakie można było zaobserwować na Helu, przy moich ograniczonych zasobach czasowych, udało się sfotografować płochacza syberyjskiego i poświerkę. Zdarza się, że poświerka bywa w naszym kraju, ale obecność płochacza stwierdzono dopiero po raz trzeci. O ile ze sfotografowaniem poświerki nie było problemu, tak do wykonania zdjęć płochacza syberyjskiego trzeba było trochę cierpliwości i szczęścia, jak to często bywa w fotografii przyrodniczej. Ptak pojawiał się regularnie posilając się w towarzystwie potrzosów, zięb, rudzików, strzyżyków, jerów i innych. Niestety odległości były dość znaczne i często bez konwertera się nie obyło. Wiele godzin cierpliwego wyczekiwania pozwoliło na wykonanie takiej liczby zdjęć, że było z czego wybierać aby utworzyć galerię tego gatunku na mojej stronie. Galeria poświerki dla odmiany powstała w kilkadziesiąt minut.

Niniejszy tekst jest wspólny dla galerii "startowych" obu tych gatunków. Przypuszczam, że o zmiany w tych galeriach będzie pewnie trudno...