Wreszcie, bo po trzech latach oczekiwania pojawiły się jemiołuszki i to gdzie - w Poznaniu. Kilka dni mrozów spowodowało, że ptaki przyleciały i to w nie małym stadzie. Bywały chwile, że ptaków było pomiędzy 100, a 200 osobników. Trochę przed godziną ósmą jeszcze nie było światła do fotografowania, ale była za to doskonała okazja do nagrania głosu ptaków. Ptaki siedziały zawsze w koronach wysokich drzew, by co kilkanaście minut gromadnie zlecieć na niewysokie jarzębiny. Żerujące ptaki płoszyły nadjeżdżające samochody i przechodnie, ale tylko na chwilę bo za moment całe stado powracało. Były bardzo systematyczne w ogałacaniu drzew z owoców. Żerowały tam już od kilku dni i widać było drzewa nie posiadające owoców obok których stały te, na których jemiołuszki jeszcze nie żerowały. Pewnie za kilka dni skończy się możliwość fotografowania w tym miejscu, z powodu wyczerpania się ich przysmaków. Mimo, że pogoda nie dopisała, bo brakowało światła, a chwilami dość obfity opad śniegu utrudniał pracę autofocusa i przesłaniał ptaki, powstała dość ciekawa i osobliwa, zimowa galeria. Jak na galerie startową nowego gatunku - pełne moje zadowolenie. Zwłaszcza, że to dla mnie nowy gatunek, a o te dla mnie coraz trudniej w Polsce. Ostatnią nowością była siewnica (09/2015), a więc ponad 4 miesiące temu. Wracając do jemiołuszek,  niespełna 10 stopniowy mróz też dał się we znaki, ale przecież bez niego nie było by jemiołuszek. Chwile oczekiwania za jemiołuszkami na szczęście wypełnione były ptasimi opowieściami no i przeglądaniem zdjęć na telefonach z innymi miłośnikami ptaków, którzy też fotografowali w tym miejscu. Panowie Robert, Tomasz i Grzegorz pozdrawiam. Ciekawe, kiedy będzie okazja na kolejne spotkanie z tymi, pięknymi ptakami. Oby nie minęły lata, bo są wdzięcznym obiektem do fotografowania i na pewno w bardziej sprzyjających okolicznościach powstaną lepsze zdjęcia.
Z ostatniej chwili - 01/2017
Kolejne spotkanie z jemiouszkami trzeba odnotować w informacjach przy galerii tego gatunku. Tym razem jemiołuszki udało się zaobserwować w Bieszczadach, podczas bezowocnych poszukiwań puszczyka uralskiego. Ptaków było kilkadziesiąt i niestety były bardzo płochliwe. Powstało kilka zdjęć wykonanych z samochodu.