Na wiadomość, że jest duże prawdopodobieństwo sfotografowania w jednym miejscu niedźwiedzi i wilków decyzja była jedna- trzeba jechać. Wprawdzie posiadanie własnych zdjęć niedźwiedzia nie należało do moich najważniejszych planów fotograficznych, ale zdjęcia wilków to już inna sprawa. Podczas sesji zdjęciowej zmieniłem jednak zdanie. A jeżeli można wykonać to za jednym razem, dwa tak ciekawe i trudne do sfotografowania gatunki, to brzmi, patrząc na aktywność tych zwierząt, wręcz nierealnie. Kolejna sprawa to kwestia bezpieczeństwa. Fotografując ptaki, kilkunasto-, czy kilkuset gramowe nie ma nic niebezpiecznego w takim fotografowaniu. Spotkanie z kilkuset kilogramowym niedźwiedziem lub niedźwiedziami to już inna sprawa, inne ryzyko, zwłaszcza, że na noc, czas największej aktywności niedźwiedzi, trzeba być w czatowni, w lesie. Fotografowałem już w różnych czatowniach, ale ta niedźwiedziowa, czy wilcza czatownia jest odmienna tak fizycznie, jak i pod kątem czasu jej wykorzystywania. Chcąc sfotografować ptaki drapieżne trzeba godzinę, dwie przed świtem być już na miejscu w czatowni lub po prostu być dobrze zamaskowanym. Do niedźwiedziej czatowni trzeba wejść we wczesno popołudniowych godzinach, bo chodzenie po nocy jest tam po prostu niebezpieczne. Zaczyna się wyczekiwanie, bo trzeba mieć trochę szczęścia aby przed zmrokiem i o świcie, kiedy jeszcze jest światło i można fotografować - zwierzęta były właśnie wtedy przed naszymi obiektywami aktywne. Jak widać w prezentowanych galeriach Bieszczady okazały się dla mnie łaskawe, odsłaniając trochę swego piękna, które udało się uwiecznić i podzielić się tym z innymi. Ale wszystko to jeszcze za mało do zrobienia takich zdjęć. Bez Bogdana, organizatora warsztatów nic by z tego nie wyszło. Bogdan, podziękowania za doskonałą organizację i atmosferę, bez której, przynajmniej dla mnie, najlepsze nawet zdjęcia już tak nie cieszą. Właśnie takie spędzanie czasu, podglądając i fotografując przyrodę w dobrej atmosferze z ludźmi o podobnych zainteresowaniach jest chyba najważniejsze, bezcenne i daje relaks nie do porównania z czymkolwiek. To wszystko udało się zrealizować na tym przepięknym skrawku naszego kraju. Obserwacja niedźwiedzi to dla mnie nowe doświadczenie. Siedząc w czatowni, wyczekując niedźwiedzi emocje narastają z minuty na minutę. Przyjdą, czy też nie? Nagle z lasu powoli i dostojnie wychodzi kilkuset kilogramowy samiec. Budzi wielki respekt, szacunek i buduje dystans do siebie. Trudne do opisania emocje. Potem drugi mniejszy, trzeci, czwarty, a już o zmroku na chwilę pojawiła się samica z dwoma młodymi. Młode na sygnał samicy w kilka sekund wdrapały się na drzewo. Niestety warunki nie pozwalały na wykonanie dobrych zdjęć, ale na pamiątkę dodałem i takie do galerii. Niedźwiedzie pojawiały się godzinę dwie przed zachodem słońca i znikały o świcie. Śpiąc w czatowni ma się uczucie jakby człowiek spał na wybiegu z niedźwiedziami i wilkami od których dzieli dystans nieraz kilkunastu metrów i drewniana, ściana czatowni. Patrząc w nocy na potężne, czarne sylwetki niedźwiedzi pojawiające się przed czatownią budzi to niesamowite emocje. Oczywiście nie można było tego uwiecznić na zdjęciach ze względu na brak światła. Jak zwykle część obserwacji z wyjazdu zostaje w pamięci i mam nadzieję, że na zawsze…