Nie tak dawno zakładałem galerię wydrzyka wielkiego po wizycie na Islandii, gdzie nie było tak łatwo sfotografować tego ptaka. A tu taka niespodzianka, na Antarktydzie wydrzyków antarktycznych było wiele, szczególnie wśród setek pingwinów. Przelot wydrzyków w okolicy zawsze kończył się alarmem ptasiej kolonii. Pojedyncze wydrzyki siadały pośród pingwinów i wyglądały jakby ucinały sobie drzemkę. Nic bardziej mylnego. Czekały na uśpienie czujności pingwinich rodziców, tak naprawdę bacznie je obserwując. Pojedynczemu osobnikowi wcale nie było łatwo ukraść takie pisklę z gniazda. Pingwin wyposażony w ostry dziób, znacznie większy od wydrzyka, stanowi dla niego duże zagrożenie, broniąc agresywnie swego potomstwa. W przypadku skoordynowanego ataku pary wydrzyków, życie młodego pingwina było już przesądzone. Podchodzą do pingwiniego gniazda z dwóch stron i towarzyszy temu straszne zdenerwowanie i donośny odgłos dorosłego pingwina, który świadom jest zagrożenia. Jeden z wydrzyków złapał za ogon pingwina opiekującego się młodymi, podczas gdy drugi porwał z gniazda pisklę do jego pierwszego i ostatniego lotu. Krótkiego, bo wydrzyk wylądował kilka metrów nieopodal, by na oczach rodzica razem z innymi wydrzykami rozszarpać i zjeść swą zdobycz. Wszystko trwało dosłownie kilkanaście sekund, ale wiele razy obserwowałem wydrzyki i nie przegapiłem tego zdarzenia, a co najważniejsze udało się wykonać całą serię ostrych zdjęć z tego dynamicznego uprowadzenia małego pingwina. Wydrzyki miały nieopodal gniazdo i dopóki w kolonii są małe pingwiny, wydrzyki pokarmu mają pod dostatkiem. Samych wydrzyków trudno nie podziwiać. Mają chyba wiele szacunku nawzajem do siebie, bo zawsze przybycie drugiego wydrzyka, lub przylot dwóch wydrzyków na raz kończył się uroczystym rozpostarciem skrzydeł i donośnym okrzykiem powitalnym dwóch ptaków. Wykonanych było setki zdjęć wydrzyków, także tych przedstawiających dramatyczne sceny porwania młodego pingwina. Zamieszczone są także sceny powitalne wydrzyków oraz ich przeloty nad kolonią, wywołujące takie przerażenie wśród pingwinów. Niestety poświęcając całą uwagę fotografowaniu nie nagrałem powitalnych odgłosów wydrzyków. Fotografia chyba weźmie zawsze górę nad nagraniami, choć nie ukrywam, w tym przypadku i tak dużego już portfela zdjęć wydrzyków, trochę szkoda…