Myślałem, że w Polsce fotografia przyrodnicza jest zajęciem wyłącznie dla cierpliwych i zdeterminowanych. Wszędzie indziej, gdzie fotografowałem, było łatwiej, nie mówiąc już, że wykorzystywanie czatowni należało do rzadkości. Na Malcie było gorzej, z dwóch powodów, jak sądzę. Nie wiem który jest ważniejszy, ale zacznę od gęstości zaludnienia. Wszędzie tam, gdzie występuje duża średnia gęstość zaludnienia, trudno o łatwy bezpośredni kontakt z przyrodą, nie mówiąc już o jej różnorodność. W Polsce średnia gęstość zaludnienia to około 120 osób na km2, na Islandii 3 osoby, a na Malcie ponad 1600 osób! Malta jest państwem mocno zurbanizowanym, zakorkowanym i nie posiadającym już lasów. Trudno w takim środowisku liczyć na zachowanie piękna śródziemnomorskiej przyrody. Zwłaszcza w kontekście drugiego powodu takiego stanu rzeczy, jakim jest „narodowy sport” Maltańczyków, czyli myślistwo. Na tak małej i zaludnionej przestrzeni nie ma jeleni, dzików, saren. Podobno liczba myśliwych na Malcie wynosi kilkanaście tysięcy osób na 316 km2. W Europie należą statystycznie do czołówki pod tym względem. Do czego więc strzelać, skoro nie ma własnej, wyspiarskiej zwierzyny? Odpowiedź jest prosta - do ptaków podczas migracji. Malta leży na szlaku migracji ptaków z Europy do Afryki. Skala zjawiska i ilość ptaków zabijanych w tym czasie jest zjawiskiem masowym. Gdzie indziej, na północy Europy, gatunki są chronione, tworzone są rezerwaty, ptasie enklawy, ptaki są dokarmiane, i wszystko po to, aby na Malcie myśliwi mogli sobie postrzelać. Aż trudno w to uwierzyć, zwłaszcza że Malta jest unijnym państwem, w którym dopuszcza się prowadzenie tej ptasiej wojny. Przy stromych urwiskach pobudowane są „czatownie” strzeleckie na nadlatujące znad morza ptaki. Naprawdę z perspektywy Polski to wręcz niewiarygodne i niezrozumiałe. Nad samym morzem nie było dużo lepiej. Po raz pierwszy w życiu widziałem zdziwienie i zainteresowanie na twarzach ludzi płynących promem na widok przelatującej mewy. Ptaki wszędzie są bardzo płochliwe i niedostępne. Jedynie w miastach, gdzie na razie występuje zakaz strzelania, widać i słychać gołębie miejskie i wróble śródziemnomorskie. Na obrzeżach chwastówki i pokrzewki okularowe. Tradycyjnie już przygotowując się do wyjazdu znalazłem lokalnego ptasiego przewodnika. I znów miałem szczęście, bo natrafiłem na kompetentną, miłą i dobrze znającą teren osobę. Richard pozdrawiam i dziękuję za Twoje starania, żeby pokazać mi ptaki Malty, ale skala trudności przeszła jakiekolwiek moje oczekiwania. 600-tka z konwerterami nie poradziła sobie i wszystkie powstałe zdjęcia są mocno kadrowane i mają wartość dokumentacyjną. Powstało zaledwie kilka nowych galerii, które i tak nie powstałyby bez Richarda znajomości terenu, jeszcze raz dziękuję. Na koniec, jeżeli ktoś jednak wybierze Maltę jako cel fotograficznego ptasiego wypadu, to w zagajnikach pośród pól, przy dobrym maskowaniu i godzinach cierpliwości można wykonać zadowalające zdjęcia kilkunastu gatunków ptaków występujących na Malcie. Trzeba jednak uważać, bo przy skali polowań na Malcie może być to po prostu niebezpieczne. Na przelotach liczba zaobserwowanych gatunków oczywiście ulega radykalnemu zwiększeniu, a statystyki mówią nawet o kilkuset gatunkach. Sam obserwowałem dudki, flamingi, wilgę i inne ptaki, które nieświadome zagrożeń na Malcie postanowiły tam odpocząć, miejmy nadzieję, że nie będzie to ich wieczny spoczynek na tej niegościnnej dla ptaków wyspie…
Tyle tytułem wstępu do, nie tyle małych, co mikroskopowych fotograficznych zdobyczy z Malty. Więcej tekstów i relacji niż satysfakcjonujących zdjęć – taki kraj. Modraka spotkaliśmy w jednym jedynym miejscu. Na stromych klifach urwistego wybrzeża dało się zaobserwować dwa samce i jedną samicę. Ptaki były niewiarygodnie płochliwe, a to pewnie ze względu na bliskość strzelniczych stanowisk lokalnych myśliwych, ale też ich naturę. Zachowywały tak duże odległości, że wykonanie zdjęć nawet z konwerterem 2X mojej 600-tki wymagało i tak znacznego kadrowania. Modraki dość ciekawie poruszały się po skałach. Chyba udało mi się to uchwycić na zdjęciach. Rozpiętość skrzydeł modraków to około 35 centymetrów. No cóż, liczyłem na lepsze ujęcia tego pięknego ptaka w przepięknej okolicy śródziemnomorskich urwisk, ale nie tym razem, nie na Malcie. Z racji tego, że i tak spośród gatunków spotkanych na Malcie najwięcej jest zdjęć tego ptaka, modrak staje się tekstem wprowadzającym do tej fotograficznej, nano-wyprawy,ale też trzeba pamiętać, że jest to narodowy ptak Maltańczyków.
Z ostatniej chwili-01/2016-Tajlandia
Z ostatniej chwili- 11/2017- Hiszpania
Moje trzecie spotkanie z modrakiem zakończyło się wreszcie wykonaniem dobrych zdjęć tego ptaka. Dużo pisałem o polowaniach na Malcie i o trudnościach z fotografowaniem w tekście inicjującym galerie tego gatunku na mojej stronie. W Hiszpanii odwrotnie. Specjalne czatownie, kilka godzin wyczekiwania… i jest – modrak na wyciągnięcie dłoni. Było już trochę za ciemno, ale nie trzeba było kadrować zdjęć i ostatecznie wysokie ISO było do zniesienia. Tym razem za wabik na ptaki posłużyło po prostu poidło, mały basenik, gdzie ptaki zwykle przylatywały, aby się napić. Takie miejsca w Hiszpanii, gdzie tygodniami może nie padać, także ułatwiają im przeżycie. Wreszcie nastąpiła zmiana jakościowa w galerii modraka, z galerii dokumentacyjnej na bardzo dobrą. Jaki szacunek i ochrona ptaków w danym kraju - takie zdjęcia. Hiszpański modrak trafia do nowości.