Kolejny gatunek sowy trafia do mojej galerii, a to za sprawą zwyczajnej ludzkiej życzliwości i spontaniczności (Sławek dziękuję za podpowiedź i pozdrawiam, bo w naszych czasach o życzliwość i wspólne podziwianie naszej ptasiej fauny wśród fotografów przyrody coraz trudniej, zastępuje ją często źle pojmowana rywalizacja i współzawodnictwo. Niestety, takie czasy). A miejsce w którym sfotografowałem uszatki wręcz szokuje. Dość ruchliwa ulica przy której na sosnach nie zwracające na ruch kołowy, przechodzących ludzi siedzą uszatki w koronach drzew. Niesamowite wrażenie patrząc na dotychczasowe moje doświadczenia w fotografowaniu ptaków w Polsce. Sowy, a było ich sześć, spały i cała trudność w ich  fotografowaniu polegała na wyczekaniu momentu w którym sowa obróci głowę, aby móc sfotografować jej piękne rubinowe oczy, no i uwiecznić uszatkowe uszy. Miejsce także jest niesamowite pod względem życzliwości mieszkańców. Widząc statyw, obiektyw podchodzili i wypatrywali sowy w koronach drzew, aby pomóc w fotografowaniu. Kto wie, może obecność sów pozytywnie wpływa na ludzi? Podobno w okresie zimowym może być ich tam nawet kilkanaście. Sowy uszate osiągają wagę nieco większą od 0,25 kilograma, a rozpiętość skrzydeł nie przekracza metra. Pewnie trzeba będzie w okresie zimowym wrócić to niesamowite miejsce i dodać do galerii zdjęcia w zimowej scenerii, no i z lepszym światłem, bo tym razem nie dopisało.
Z ostatniej chwili 02/2018
Wreszcie po kilku latach drugie moje spotkanie z uszatkami. Scenariusz powstania zdjęć bardzo podobny do tego sprzed lat. Tym razem podziękowania dla Roberta za podpowiedź, jakie współrzędne trzeba wpisać do nawigacji. I tak jak przed laty - zdziwienie przechodzących ludzi, widząc statywy i długie obiektywy: „co też oni tam fotografują?”. Podobno sów w tym miejscu widywano nawet kilkanaście. Nam udało się zaobserwować ich 5. Spotkanie z sowami zawsze jest niesamowite. Te wielkie rubinowe oczy spokojnie obserwujące nasze próby znalezienia miejsca, z którego da się zrobić zdjęcie bez kolizji z gałązkami. O to było najtrudniej. Sowy siedzące w wyższych partiach drzewa były w ogóle poza zasięgiem naszych obiektywów. Perspektywa nie taka jak trzeba i liczne gałązki powodowały, że tylko przez lornetkę widać było kontur ptaka. Ale należy stwierdzić mimo wszystko, że wyjazd trzeba zaliczyć do bardzo udanych. Galeria dotąd dokumentacyjna, dość monotonna zmieniła swą zawartość na tyle, że zmieniła status na dobrą. Ze starej galerii pozostało jedno zdjęcie. Takie spotkanie trzeba odnotować w nowościach - przecież to sowa, a nie kolejny wróblak!
Z ostatniej chwili – 03/2019
Sezon fotograficzny 2019 roku można uznać za otwarty, i to ze zmianami w galerii sowy. A że sowom nigdy nie mówi się nie, to na wiadomość, gdzie występują, trzeba było znaleźć czas i spróbować. Tym razem kolejne, trzecie moje spotkanie miało miejsce na… cmentarzu. Poprzednie zdjęcia wykonane były w przedszkolnym parku i na szpitalnym parkingu. Jak widać uszatki nie stronią od towarzystwa ludzi, i jak już wiadomo, gdzie są, to tylko trzymać kciuki, aby siedziały w takim miejscu, gdzie dobrze się prezentuje cała sylwetka ptaka i aby światło dopisało. Tym razem było lepiej niż dotychczas i galeria została przebudowana. Ta moja trzymiesięczna fotograficzna przerwa pozwoliła na wprowadzenie porządków na stronie i szeregu zmian w wielu galeriach. Wreszcie był czas, aby uzupełnić „słowa klucze” i w pełni wykorzystać możliwości strony. Wprawdzie prace jeszcze trwają, a te dokończone dotyczą jedynie polskojęzycznej wersji, ale można już dokonać projekcji „podzbiorów” ptasich gatunków, związanych z dotychczasowymi wyprawami.