node-gallery | TomKal foto

Drzemlik Rozwiń text

Jak zawsze trzeba mieć trochę szczęścia w fotografii przyrodniczej. Z drzemlikiem tak właśnie było. Drzemlik przysiadł na kilka sekund, na tyle długo aby wykonać kilka zdjęć. I na tym nasze spotkania z tym ptakiem podczas dwutygodniowego pobytu w Mongolii się skończyły. A, że ptak był naprawdę blisko, to widać….
Z ostatniej chwili – Islandia 06/2018
To moje drugie spotkanie z drzemlikiem, ale jakże odmienne. Nie ukrywam, że dotychczasową, praktycznie jednozdjęciową galerię drzemlika chciałoby się uzupełnić nowymi zdjęciami, pokazującymi piękno tego gatunku, ale także środowisko w jakim żyje. Galeria wówczas jest ciekawa, pełna i chętnie się do niej powraca. Pobyt na Islandii to był dobry czas, żeby znaleźć miejsce, o przepraszam, Johann - to Ty znalazłeś, gdzie można było wykonać wreszcie kolejne zdjęcia tego sokoła. A wszystko trochę z przypadku. Mimo iż byliśmy w kilku miejscach występowania drzemlika, nie udało się go tam zaobserwować. Tym razem z publicznej drogi wypatrywaliśmy kamieniuszek, gdy nagle na strzelistej skale, na jej szczycie Johann zauważył cztery popielate pisklęta drzemlika leżące w gnieździe pośród traw. Niestety zbliżała się północ i trzeba było trochę się przespać, ale wróciliśmy rano na drzemlikową sesję zdjęciową. Usiedliśmy pod siatkami maskującymi, niedaleko drogi publicznej. Oczywiście para rodziców zauważyła nas, ale tylko pani drzemlikowa przeleciała nad nami w celu oceny zagrożenia związanego z naszą obecnością. Dalej zaczęło się normalne codzienne życie drzemlikowej rodziny. Samica była zawsze w pobliżu gniazda i reagowała na pojawiające się zagrożenia np. ze strony wydrzyków. Samiec natomiast polował i przekazywał upolowane zdobycze samicy, która przynosiła je do gniazda i karmiła młode. Instynkt drapieżnika samicy, a może potrzeba dostarczenia większej ilości pokarmu dla młodych, był tak silny, że penetrowała w okolicy wszystkie potencjalne miejsca gniazdowania innych ptaków. Tak właśnie wdała się w konflikt z parą kulików mniejszych. Kuliki bardzo zdecydowanie odpierały naloty samicy drzemlika. Niestety większość zdjęć była wykonana ze znacznej odległości i wymagała kadrowania. Podczas próby wykonania zdjęć scenie kłótni ptaków, instynktownie naciskałem migawkę na największym dynamicznym obiekcie w kadrze, którym później, podczas oglądania zdjęć na ekranie komputera, okazał się kulik. A tym razem nie on był najważniejszy, ale znacznie rzadszy i mniejszy drzemlik. Niemniej jednak Islandia znów pokazała kolejne piękne widowisko. Oh, znów brak czasu, gdyby można było poświęcić o kilka dni więcej, powstałyby niesamowite zdjęcia dokumentujące życie drzemlików i ich zmagania w wychowaniu potomstwa.