Dojeżdżając do jednej z miejscowości w Nowej Zelandii, w której chciałem przenocować zobaczyłem przed miejscowością na poboczu drogi żerującego ptaka, którego sylwetka podobna była do naszego derkacza. Kolor piór odmienny, bo brązowy, ale natychmiast zatrzymałem samochód zabrałem obiektyw i spokojnie podchodząc wykonałem kilka zdjęć. Trochę brakowało światła, ale weka dość spokojnie się zachowywała, tak, więc zdjęcia wyszły dość zadowalające. Takie zakończenie dnia dawało wiele satysfakcji i radości, bo to nie dość, że to nowy gatunek, to jest to gatunek endemiczny Nowej Zelandii, przedstawiciel żurawiowatych i do tego, jak „przystało” na Nową Zelandię nielot. Nie sądziłem, że jeszcze uda się go spotkać, a tu kolejna niespodzianka, pewnie jeszcze większa. Wstałem na następny dzień, trochę przed świtem i pojechałem kilkanaście kilometrów za miasto, z mapy wynikało że nad morze. No i dojechałem, nad może, tylko, że może jest kilkadziesiąt metrów niżej, zaraz za urwiskiem nad które dojechałem. Nie ma co liczyłem na ostrygojady, rybitwy mewy… a tu warunki do skoku spadochronowego, a nie fotografowania. Krajobraz przepiękny, ale nie o to tym razem chodziło. Chwila zastanowienia w ciszy co robić dalej, ale problem się sam rozwiązał. W trawie pomiędzy urwiskiem, a samochodem pojawiła się weka. Jedna druga, trzecia, czwarta no i na końcu piąta. Widać, że jedna jest nieznacznie większa, a reszta podąża za nią. Nie ma co samica prowadzi młode. Jedno z nich wyraźnie kuleje, a jedno nie ma oka. Reszta zdrowa dziarsko podaza za matką. Zamarłem w bezruchu i czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Ptaki były tak blisko, że nie dało się wykonać 600-tka zdjęć. Powoli wykonałem kilka zdjęć telefonem, ale o jakości „niegaleryjnej” i to w otoczeniu samochodu. Weki podeszły dosłownie na metr ode mnie nic sobie nie robiąc z mojego towarzystwa. W momencie, gdy zaczęły się oddalać pomyślałem, że teraz moja kolej i wykonałem kilka zdjęć. Wracając do hotelu przy drodze, ale już w słońcu zauważyłem po raz trzeci tego ptaka. Tak, powstała prezentowana galeria zdjęć, weki, które w tej okolicy widnieje przy drogach na znakach ostrzegawczych. Żerując spokojnie, przy mało ruchliwych drogach, zdarza się, że wchodzi na drogę prosto pod koła. Waga tego ptaka może dochodzić do 1,5 kilograma. Jest wszystkożerna, z pokarmem mięsnym włącznie (owady, myszy, małe ptaki). Z racji tego, że jest nielotem jej liczebność zmniejsza się przez działanie drapieżników, jak gronostaje, koty psy. Na szczęście jest to dość płodny gatunek i może wyprowadzić do czterech lęgów rocznie po 3-4 młode. Jedyny jaki usłyszałem głos weki, to głos kulejącego młodego podążającego za rodziną. Nie nagrywałem…