Tak to już jest, że po zrealizowaniu jednych marzeń pojawiają się kolejne. W moim przypadku zawsze na pierwszym planie były dropie, a zaraz po nich kilka innych gatunków, m.in. sóweczka. Podchodów do wykonania chociażby jednego, "kontaktowego" inicjującego powstanie galerii zdjęcia było wiele. Rozmowy z leśnikami, podpowiadającymi, gdzie warto się wybrać, nie przyniosły rezultatu. Sóweczka jest naszą najmniejszą, dzienną sową i znalezienie jej w lesie nie jest łatwe. Masa jej ciała to około 65 gramów, przy rozpiętości skrzydeł około 35 cm. Wagowo jest zatem dwa razy cięższa od wróbla przy podobnej rozpiętości skrzydeł. To daje wyobrażenie jak maleńki jest to drapieżnik. Jeżeli do tego dodamy, że para sóweczek zamieszkuje na 1-2 km2 powierzchni i jest ich kilkaset par w Polsce- to tak naprawdę szukamy igły w stogu siana. Tu ukłony i podziękowania dla Rafała, bez którego prezentowane Wam zdjęcia i nagranie odgłosów sóweczki nie powstałyby. Wracając do naszej małej ślicznotki. Wcześniej czytałem informacje o sóweczce, podziwiałem zdjęcia innych, ale konfrontacja z żywym ptakiem wprawia w osłupienie i zaskoczenie. Podobnie było u mnie z zimorodkiem. Gdyby nie teleobiektyw trudno byłoby podziwiać piękno sóweczki, zwłaszcza to jej przeszywające spojrzenie. Jest coś niesamowitego w tym spojrzeniu, ale dopiero zbliżenie ukazuje urok tego ptaka. Ciekawym jest, że jak już się ją znajdzie, to można bez maskowania, czatowni fotografować bez przeszkód. Podobno jest to cecha ptaków lasu borealnego, które nie boją się człowieka i lekceważą sobie jego obecność. My na wszelki wypadek zachowywaliśmy dystans, aby jej nie niepokoić i wykonać jak najwięcej, jak najlepszych zdjęć. Może właśnie dlatego powstała cała galeria ujęć, a nie tylko jedno zdjęcie kontaktowe, które do dziś było w sferze planów, marzeń. A tu proszę taki zasób zdjęć galerii "startowej". Rafał jeszcze raz dziękuję. Interesującym jest też to, że sóweczce często towarzyszy stado drobnych ptaków (sikor) które próbują ją dręczyć, nie dają spokoju. Tu chyba analogia do obserwacji innych drapieżników, Z bielikami często gromadnie występują kruki, z myszołowami sroki. Może w świecie przyrody obwiązuje zasada, że lepiej być w pobliżu drapieżnika niż być przez niego zaskoczonym. Choć z bielikami i krukami, jest chyba jeszcze inna zależność. Często przy padlinie pojawiają się najpierw kruki, obecność których przyciąga bieliki. Dosiadają się do stołu przeganiając kruki, a te w odwecie nękają je co chwila. Ale nie o bielikach teraz mowa. Sikory tak naprawdę igrają ze śmiercią, bo sóweczka żywi sie ptakami, małymi ssakami i potrafi upolować nawet większego od siebie ptaka, np. dzięcioła dużego. Obecność sikor, wrzawa wśród mysikrólików nie jest związana ze wspólnym ucztowaniem, a chęcią pozbycia się agresora. W przypadku sóweczki, dość śmiesznie to brzmi, w korelacji z jej gabarytami i obserwacją. Zamieściłem zdjęcie sóweczki siedzącej na szczycie świerku, aby mieć skalę, wyobrażenie o jej wielkości, a właściwie aby pokazać, jaką miniaturką przedstawicieli sów jest. Najpopularniejsza nasza sowa, puszczyk jest prawe 10-krotnie cięższy od prezentowanej sóweczki. Zaabsorbowany fotografowaniem sóweczki, na szczęście nie zapomniałem o mikrofonie i potrzebie nagrania dźwięku "mojej" sóweczki. Oczywiście nagranie byłoby lepsze i dłuższe gdybym podążał mikrofonem za sóweczką, a nie wykonywał zdjęcia. Ale one były najważniejsze. Sesja trwała na tyle długo, że po oczyszczeniu z szelestów naszych kroków, "hałasu" jakie dają migawki aparatu i tak powstał ciekawy zapis odgłosu sóweczki, jak na moje możliwości. Nie odzywa się ona ciągiem, ale po kilku sekwencjach milknie na kilka, kilkanaście minut. Na potrzeby prezentacji głos jest oczywiście zmontowany bez długich przerw. Nie ma co nowy, wymarzony gatunek, z sporą ilością zdjęć i w dodatku własnym odgłosem ptaka, zadowolenie trudne do opisania, z którym chętnie się z Wami podzielę- zapraszam...
Z ostatniej chwili 04/2014- Szwecja
Sóweczkę może i trudno wypatrzyć, ale otaczającą ją chmarę małych ptaków w lesie nie sposób nie dostrzec. Sóweczka spokojnie usiadła na gałęzi, a wokół jej dręczyciele. Zięby, czubatki, sikory i o dziwo mysikróliki. Fotografowałem je wiele razy i raz nawet przelot wazki jago spłoszył. A tu proszę ten najmniejszy europejski ptak dołączył do grupy utrudniających życie sóweczce. Niestety, głuszce już się nie pojawiały od 1,5 godziny, a sóweczka usiadła w trzech miejscach, z których dwa udało mi się uwiecznić. Musiała gniazdować gdzieś w pobliżu, bo to to jej głos słyszałem jako poranną pobudkę w namiocie-czatowni, jeszcze przed żurawiami. No cóż wielka rzadkość, jeszcze większa ptasia piękność, nie ma co – kilka zdjęć trafia do nowości sóweczki.