Obserwacja pluszcza jest niesamowitym przeżyciem. Tak stosunkowo niewielki ptak, bo jego waga nie przekracza 70 gramów bardzo sprawnie pływa w rwących górskich potokach, co chwila wynajdując w nich larwy owadów. Mimo, że jest sprawnym lotnikiem, to skrzydła częściej służą mu do pływania i używa ich jak wioseł. Jak na stosunkowo rzadkie zwierzę, bo jego populację w Polsce szacuje się na około 1.000 par daje się dość łatwo fotografować i to bez maskowania. Niestety takie fotografowanie z „podejścia” to niestety zdjęcia z odległości kilkudziesięciu metrów, co przy nawet pełnej klatce i długim obiektywie nie dają jeszcze zdjęć w pełni przedstawiających urok tego ptaka. Siedząc nad rwącym potokiem daje się czasem zaobserwować przelot pluszcza jako szybkiego i zwrotnego lotnika, techniką lotu przypominający zimorodka. Po niedługim przelocie powraca do przeskakiwania z kamienia na kamień i nurkowania. Ciekawym jest, że pluszcz jest narodowym ptakiem Norwegii, mimo dużej różnorodności i bogactwa gatunków występujących w tym kraju.
Z ostatniej chwili – 02/2015
Do fotografowania m.in. derkacza, dudka i pluszcza zawsze chętnie powracam. Tym razem była okazja w okolicach Krynicy do spotkań z pluszczami. Było ich rzeczywiście sporo, bo dla cierpliwego obserwatora, pojawiały się niemal zawsze przy wszystkich górskich potokach. Z ich sfotografowaniem nie była już taka prosta i oczywista sprawa, jak to miało miejsce z obserwacją. Spłoszony pluszcz może odlecieć na kilkaset metrów i zakończyć tym samym sesję zdjęciową. Rozstawiłem swoją małą, krzesełkową czatownię w przepięknym pluszczowym krajobrazie. Czapy śniegu, topniejący lód, liczne wystające kamienie z potoku ze śladami bytowania pluszczy, czatownia „wciśnięta” w rosnące na brzegu krzaki – wszystko jak w podręczniku dla chcącego sfotografować te ptaki z odległości kilku, kilkunastu metrów. Ponad 3 godziny i nic. No może nie całkiem nic, bo pluszcze przelatywały niedaleko mnie, ale w mojej okolicy, wyraźnie wzlatywały nieco wyżej, by po chwili, znów lecieć nieco ponad lustrem wody. Zmiana metody fotografowania przyniosła efekty. Spokojna podchodzenie do pluszczy zakończyło się wykonaniem zdecydowanie lepszych zdjęć. Wprawdzie, czasami 600-tka wspomagana była konwerterem, ale zdjęcia nie wymagały już wielkiego kadrowania. Mając już trochę zdjęć, jak zwykle, zaczyna się myśleć o nagraniu dźwięku ptaka. Ale w przypadku pluszcza to niezwykle trudne, bo odgłos potoku może okazać się zbyt donośny z dochodzącym z kilkunastu, a może kilkudziesięciu metrów odgłosu ptaka. Tegorocznych spotkań z pluszczami było naprawdę wiele, może też z racji bliskości ich występowania w okolicy mojego noclegu. 30-40 metrów do hotelu pluszcze pojawiały się co jakiś czas w pobliskim potoku. Wstałem trochę przed wschodem słońca, zabrałem statyw, krzesełko aparat i sprzęt do nagrywania. Usiadłem 2-3 metry od brzegu, a około 8 metrów od progu wodnego niewielkiego potoku. Siedzę i czekam- godzinę i nic. Nawet przelotu nie udało się zaobserwować. Ale szczęście ostatecznie dopisało. Pluszcz usiadł na środku progu wodnego i rozpoczął swój śpiew. Tak blisko pluszcza jeszcze nie byłem, więc pojawiają się dylematy, dźwięk, czy zdjęcie? Dźwięk, tym razem dźwięk. Ale w okresie, gdy pluszcz przerwał swą pieśń powstaje też kilka zdjęć. 2 minutowe nagranie to zadowalający materiał do dalszej obróbki. Jak na dotychczasowe trudności w fotografowaniu pluszcza i tło akustyczne potoku, powstaje super, jakościowo zapis dźwięku tego zimnolubnego pływaka. Wiele spotkań z pluszczami przyniosło też obserwacje zalotów godowych tych ptaków. Samiec, pręży się przed samicą i donośnie śpiewa swą godową pieśń. Udało mi się wykonać takie zdjęcie, jednakże ze znacznej odległości, z konwerterem i w kiepskich warunkach oświetleniowych. Dodałem je jednak do galerii, mimo dokumentacyjnej jakości. Galeria pluszcza została radykalnie przebudowana, wyposażona we własne nagranie dźwięku i to gatunku ptaka, do którego mam bezwzględną słabość. Nie ma co, nowa odsłona galerii pluszcza trafia do nowości na mojej stronie. Zapraszam…